DWIE “RZECZY” W TWOIM ŻYCIU, KTÓRE UNIEMOŻLIWIAJĄ ODCZUWANIE SZCZĘŚCIA

Życie jest wielowymiarowe. To znaczy, że czasami przyczyna danego zjawiska w naszym życiu może leżeć ukryta głęboko, a my nawet nie będziemy zdawali sobie z tego sprawy i łączyli tych dwóch faktów. Można powiedzieć, że w pewnym sensie tym jest właśnie rozwój duchowy – odkrywaniem mechanizmów oraz zasad, które kierują naszym światem. Oczywiście to my sami mamy największy wpływ na to, jak wygląda nasze życie (choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, lub często temu zaprzeczają), ale prawdą jest, że nie znając tych mechanizmów i zasad, niewiele możemy zdziałać.

Większość ludzi upatruje szczęścia w czynnikach zewnętrznych. Kiedy będę miał lepszy samochód, ładniejszy dom, inną żonę… będę szczęśliwy. Gdyby tylko nie ta praca, nie mój szef, albo gdybym miał więcej pieniędzy… to byłbym na pewno szczęśliwy. Gdybym wyzdrowiał, mieszkał w innym kraju, albo wybory wygrała ta druga partia… żyłoby mi się w końcu lepiej.

Każdy kto zajmuje się własnym rozwojem na pewno usłyszał nie raz, że szczęście pochodzi z wewnątrz.
Ale co to właściwie znaczy…?


Dzisiaj przedstawiam dwie “rzeczy”, które uniemożliwiają szczęśliwe życie, a jednocześnie odpowiadają na pytanie “Co to znaczy, że mam szukać szczęścia w sobie?” Bo to właśnie tego typu mechanizmów, zasad oraz zależności należy w życiu poszukać. Kiedy je poznamy, zrozumiemy i zastosujemy (co można uczynić od razu po przeczytaniu do końca tego artykułu) – nasza historia zmieni bieg.
Także jeżeli wciąż wierzysz, że to czynniki zewnętrzne lub przedmioty są w stanie Tobie dać szczęście albo dalej nie rozumiesz dlaczego nie potrafisz być tak szczęśliwy, jak chciałbyś być, przeczytaj mój dzisiejszy artykuł przynajmniej dwa razy i wprowadź odpowiednie zmiany w swoim POSTRZEGANIU.
Bo to tak naprawdę tylko tyle i aż tyle.

 
POZYCJA OFIARY

Dotyczy 98% ludzi na świecie, a myślę, że i tak jest to mocno optymistyczna prognoza. 😉

Przypomnijmy sobie podstawy. Wszechświat jest taki, jaki myślisz, że jest. Zgadzasz się z tym? W cokolwiek wierzysz (na głębokim poziomie), masz rację. Bo świat odbija niczym lustro to, co mamy w sobie.
CO W ŚRODKU MNIE, TO NA ZEWNĄTRZ MNIE.

Za każdym razem, gdy obwiniasz kogoś o swój ból, krzywdę i cokolwiek innego – stawiasz siebie w pozycji ofiary.
Za każdym razem. Nie ma od tego wyjątku. Jeśli dziś po przeczytaniu tego artykułu przestaniesz się złościć na męża, ale jutro pożalisz się koleżance, że Twój szef Cię zamęcza i nie wyrabiasz się z pracą – to energetycznie nic się w Twoim życiu nie zmieniło. Dalej jesteś ofiarą.

OFIARA (pozycja ofiary) to osoba, która za nieprzychylne sobie zdarzenia obwinia innych. To postrzeganie świata z pozycji ofiary / ze straconej pozycji. 

Jeżeli żyjesz w ten sposób to robisz sobie krzywdę w dwójnasób.

1) Pozycja ofiary (zachowanie ofiary / użalanie się) energetycznie WYMUSZA kata.
Chcesz czy nie, przyciągasz w ten sposób osobę lub wydarzenie, które skrzywdzi Cię jeszcze bardziej.
Dlaczego? Bo taka jest rola ofiary. Ofiara POTRZEBUJE kata.

Katem może być wyniosły szef, koleżanka, rodzic, partner, a nawet własne dziecko.
Im bardziej pokrzywdzony się czujesz, tym większą ofiarą losu się stajesz.
“Ofiara losu” to wyższy level zwykłej “ofiary”. To już taka osoba, której pech nie opuszcza; ciągle coś gubi, zapomina, spotykają ją same nieszczęścia ze wszystkich stron. Jeśli znasz kogoś takiego w swoim życiu, zauważ, że jest to osoba, która czuje się mocno pokrzywdzona.
Niestety im bardziej będzie pielęgnować w sobie tę krzywdę, tym większe nieszczęścia ją spotkają.
O tym dlaczego ofiara wymusza kata, pisałam więcej TUTAJ.

2) Skoro wszystko w co wierzysz przejawia się w Twoim życiu, to znaczy, że jeśli wierzysz w to, że ktoś jest PONAD Tobą, to również masz rację.
Przerzucając odpowiedzialność za swoje życie (swoją krzywdę) na kogoś innego, tym samym oddajesz tej osobie kierownicę do Twojego życia.
To zdanie jest dosłowne. Albo można wziąć odpowiedzialność za swoje życie na siebie i wtedy mieć pole manewru i możliwość zmiany, albo można wciąż wskazywać palcem i bez końca mówić “To on mi to zrobił!” – w ten sposób skazując siebie na dalsze cierpienie i brak perspektywy zmiany swojej sytuacji.
Jeżeli jesteś w niewygodnej sytuacji, którą chciałbyś zmienić, to pierwsze co musisz zrobić, to wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za to co Cię spotkało.


Podsumowując ten punkt – chcąc przejąć kontrolę nad swoim życiem (nad tym czy masz pieniądze, czy nie masz, nad tym, czy masz pracę taką jaką chcesz i partnera takiego jakiego chcesz, czy nie, nad tym jak traktują Ciebie inni ludzie oraz nad swoimi marzeniami), chcąc przejąć kontrolę – a TYLKO W TEN SPOSÓB MOŻEMY BYĆ SZCZĘŚLIWI (będąc marionetką w czyichś rękach, nie będzie to możliwe) – nie możesz nikogo nigdy więcej za nic obwiniać. Nikogo. I nigdy.

Świat jest jedynie odbiciem Ciebie i choć czasami trudno przyjąć do wiadomości, że sami sobie zrobiliśmy krzywdę, to warto zdobyć się na odwagę i w końcu przejąć kontrolę nad swoim życiem. Tu i teraz.

"JAK DZIAŁA ENERGIA CZYLI ROZWÓJ DUCHOWY OD PODSTAW"

 
POCZUCIE WINY

Kolejna kwestia, która dotyczy wielu ludzi.
Nikt z nas nie jest idealny. Każdy ma na swoim koncie mniejsze i większe wpadki, czy sytuacje z których nie jest dumny. Czasami ludzie przez całe życie idą ciągnąc za sobą poczucie winy, które działa niczym perfekcyjny auto-sabotaż.
Z energetycznego punktu widzenia, jeśli czujesz się winny – to automatycznie uznajesz, że zasługujesz na karę. I Wszechświat taką karę – wedle Twojego życzenia – Tobie wymierzy. Może stracisz coś co kochasz, może zgubisz coś cennego, może ktoś Cię skrzywdzi. A może będzie to zbiór drobnych nieprzyjemności.
Na przykład znam dziewczynę, która co drugi dzień “przypadkiem” robi sobie krzywdę – a to się oparzy, a to się przetnie, a to uderzy w coś niefortunnie głową. Zdarza jej się to nagminnie od wielu lat i zdecydowanie nie jest to przypadek. Musi ona nosić w sobie jakieś skrywane poczucie winy, a wymierzana jej kara (przez nią samą de facto) jest może niewielka, ale za to regularna i częsta. 🙁 


Poczucie winy jest brakiem wybaczenia w stosunku do siebie.
Warto przemyśleć sobie to zagadnienie i zdać sobie sprawę, że to co się stało już się nie odstanie. Było minęło.
Ewentualnie zapytać siebie, czy można coś z tym zrobić? Jeśli tak, to to zrobić. Jeśli nie, to należy to zostawić i pójść dalej.
Skoro nikt nie jest idealny oraz nie można już nic zrobić, a uczucie to działa tylko na naszą niekorzyść, to trzeba odpuścić.
Rozumiem, że niektórzy pomyślą “łatwo powiedzieć” – tak. Mnie jest łatwo.
Bo mam wysokie poczucie własnej wartości, pozwalam sobie na błędy, kocham i akceptuje siebie taką, jaka jestem. I to jest we mnie głębokie. Potrafię sobie wybaczyć błędy. 

15 lat temu nie przyszłoby mi to pewnie tak łatwo, ale lata pracy nad sobą sprawiły, że teraz nie jest to takie trudne, jak może się niektórym wydawać.

Mając problem z poczuciem winy, należy pracować przede wszystkim nad poczuciem własnej wartości oraz miłością do siebie. Wraz z tym przyjdzie umiejętność wybaczenia sobie. A wraz z tym wybaczeniem zniknie poczucie winy.
Z kolei gdy zniknie poczucie winy, zniknie też kara = będzie mniej niesprzyjających sytuacji w życiu, a więcej szczęścia.


Na temat wyrzutów sumienia oraz sposobami radzenia sobie z nimi, pisałam TUTAJ.

INTERESUJESZ SIĘ NUMEROLOGIĄ?

ZAPISZ SIĘ NA KURS!