Temat, który wielu ludziom nie daje spać.
Poczucie winy pojawia się wtedy, kiedy zrobiliśmy coś źle, lub czegoś nie zrobiliśmy wcale, a naszym zdaniem powinniśmy. Czasami nie chodzi o jednorazową sytuację – można czuć się winnym tego, że zdradzało się męża lub żonę – nie raz, ale przez 5 lat. Można czuć się winnym, że źle wychowało się dziecko, że się je skrzywdziło lub pozwoliło skrzywdzić. Możemy być źli na samych siebie, bo byliśmy bierni, zamiast walczyć o swoje. Można także mieć absurdalnie wygórowane wymagania względem siebie i mieć wyrzuty sumienia, ponieważ nie zrobiło się czegoś, na co i tak nie miało się wpływu (ale dana osoba myśli inaczej).
Ludzie, którzy mają osobowość psychopatyczną, nie mają poczucia winy, ponieważ nie są w stanie wziąć odpowiedzialności za własne czyny. Zatem jeżeli kiedykolwiek miałeś wyrzuty sumienia z powodu swojego zachowania, oznacza to, że jesteś normalnym człowiekiem, ponieważ tylko psychopaci ich nie mają. Każdy z nas popełnił kiedyś czyn, z którego nie jest dumny, lub zachował się inaczej, niż by sobie tego dziś życzył.
Poczucie winy potrafi być bardzo destruktywne i tak naprawdę poza wiedzą o nas samych, nie wnosi nic dobrego do naszego życia. Należy się go zatem jak najszybciej pozbyć. Poniższe punkty pomogą ci uporać się z dręczącym cię sumieniem.
NIE ZMIENISZ PRZESZŁOŚCI
Czy na chwilę obecną, ktokolwiek z nas potrafi wrócić do przeszłości i zmienić bieg wydarzeń?
Nie. W takim razie, jaki jest sens po raz setny przerabiać w głowie scenę czy historię, która już się wydarzyła i z którą nie możemy nic zrobić? Nie ma to sensu. To nikomu już nie pomoże, natomiast zdecydowanie może zaszkodzić. Uświadomienie sobie tego faktu, może okazać się pomocne.
Nie masz wpływu na przeszłość, ale za to masz znacznie większy wpływ na przyszłość, niż ci się wydaje. Jedną z rzeczy, która blokuje cię przed lepszą przyszłością jest właśnie poczucie winy.

KOCHAJ SIEBIE
Jaki związek ma miłość do siebie z poczuciem winy?
Istotny. Kiedy kochamy siebie bezwarunkowo, akceptując swoje wady i zalety, znając swoje mocne i słabe strony, jesteśmy dla siebie automatycznie bardziej wyrozumiali. Jeżeli naszemu najlepszemu przyjacielowi coś nie wyjdzie, lub popełni błąd w pracy czy życiu prywatnym, to przecież nie mówimy mu, że jest beznadziejny i nie przypominamy tej sytuacji jeszcze przez kolejnych 5 lat.
A ze sobą często właśnie postępujemy w ten sposób.
Wypominamy sobie, rozmyślamy o tym, że mogliśmy zachować się inaczej, obwiniamy za własną nieudolność czy niewiedzę. Dlatego tak ważna jest miłość i szacunek do samego siebie. Nie raz wspominałam o tym w swoich Kursach – należy nauczyć się traktować siebie jak najlepszego przyjaciela. Kiedy upadasz – podaj sobie rękę i wstań, a nie kop leżącego.
Ponadto wystarczy pomyśleć logicznie – jeżeli w sytuacji do której ciągle wracasz myślami, mógłbyś zachować się inaczej, to tak byś właśnie zrobił.
Jeżeli tak się nie stało, to znaczy, że nie mogłeś zachować się inaczej. Po prostu.
W tamtym momencie, nie miałeś wiedzy jaką masz dziś, być może nie miałeś siły, jaką masz dziś, może nie byłeś nawet tym samym człowiekiem, którym jesteś dzisiaj.
Zrozum, że w każdym momencie naszego życia robimy to, co wydaje nam się słuszne.
Nie zawsze mamy rację, bo jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy – nie ma w tym nic dziwnego. Mimo to, zazwyczaj staramy się postępować w najlepszy możliwy dla nas sposób. Być może za 5 lat uznamy, że wcale nie był on najlepszy, ale wówczas nie mieliśmy tej wiedzy. Zrozum to i bądź dla siebie bardziej wyrozumiały.
DO TANGA TRZEBA DWOJGA
Kolejną ważną kwestią jest ta, że nic nie dzieje się przypadkowo.
Warto o tym pamięć. Kiedy skrzywdziliśmy ukochaną osobę, bądźmy świadomi, że nie występuje ona w naszym życiu przypadkowo – my w jej życiu również.
Wszystkie ważne dla nas związki (partnerskie, rodzicielskie, przyjaźnie) dzieją się, ponieważ dwie dusze wyraziły na to zgodę, wstępnie planując lekcje, jakie ze sobą przeprowadzą. I nie będzie wielkim odkryciem, jeśli powiem, że bardzo często są to trudne lekcje – takie właśnie miały być.
Przypomnijmy sobie omawiany wcześniej temat ofiary i kata – jedno bez drugiego istnieć nie może.
Nie ma czegoś takiego, że tylko jedna osoba jest “winna” rozpadu związku.
Nawet jeżeli łatwo jest wskazać palcem “winowajcę”, czyli kata, to z energetycznego punktu widzenia wiemy, że kat nie może istnieć bez ofiary. Każdy kto mentalnie czuje się ofiarą, prędzej czy później przyciągnie do siebie kata.
Wiem, że ludzie rezygnują z przejmowania odpowiedzialności za to co wydarza się w ich życiu, ale nie zmienia to faktu, że tę odpowiedzialność ponoszą.
Niezależnie od tego, czy są akurat katem czy ofiarą – na planie duchowym, to była ich decyzja.
Jak długo sama byłam ofiarą w swoim życiu, tak długo pojawiali się w nim kaci.
Jak tylko przejęłam kontrolę nad swoim życiem i sobą samą – kaci w “magiczny” sposób zniknęli.
Epizody w których sama byłam dla kogoś katem pokazują mi natomiast, że mogłam nim być jedynie tak długo, jak długo ofiara się na to godziła. Przedstawienie należy zawsze do dwóch stron, a nie tylko jednej i obie strony godzą się na odgrywanie prezentowanych ról. Tak to działa i nigdy się nie zmieni, dlatego raz jeszcze przypomnę: zrezygnuj z robienia z siebie ofiary, a przestaniesz przyciągać katów.
Nie próbuję przez to powiedzieć, że można krzywdzić innych ludzi na prawo i lewo i nie przejmować się tym, tłumacząc siebie, że przecież oni też tego chcieli – nie.
Nie jesteśmy wspomnianymi psychopatami i nie czerpiemy przyjemności z ranienia innych.
Jeśli jednak już nam się zdarzy taka sytuacja, to warto pamiętać, że nie tyle wina, ale odpowiedzialność leży po obu stronach.

MEA CULPA, A ENERGIA
“Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”
Znacie to?
Co dzieje się z ludźmi, którzy co niedzielę wypowiadają te słowa w kościołach?
Programują oni siebie na permanentne odczuwanie winy.
Z energetycznego punktu widzenia, kiedy czujesz się winny, to automatycznie nie dajesz sobie prawa do szczęścia.
Jeśli jesteś winny, to na szczęście po prostu nie zasługujesz. Jeżeli jesteś winny, to zasługujesz na karę.
Dokładnie tak odbiera twoją wiadomość Wszechświat i twoja podświadomość – tym samym dostaniesz dokładnie to, o co prosisz, czyli karę.
Wszechświat ma całą masę pomysłów na to, jak ciebie ukarać.
I możesz się złościć ile chcesz, myśleć, że to niesprawiedliwe, albo że Bóg cię nie kocha.
Sęk w tym, że nie jesteś świadomy, że to ty jesteś tym, który cię karzę.
Kara skończy się, kiedy tylko zdecydujesz o jej zakończeniu.
Kiedy przestaniesz mieć wyrzuty sumienia.
Kiedy pozbędziesz się poczucia winy.
CZY JEST COŚ DOBREGO W POCZUCIU WINY?
Pod warunkiem, że nie trwa ono przesadnie długo, wyrzuty sumienia mogą być także pożyteczne. Jest to świetne narzędzie do pracy nad sobą. Kiedy popełniliśmy jakiś błąd i czujemy się winni z tego powodu; czujemy dyskomfort przez własne zachowanie, to otrzymujemy informację, że nie chcemy więcej doświadczać takiego uczucia w naszym życiu. To z kolei spowoduje, że nie będziemy chcieli popełnić drugi raz tego samego błędu. Tym samym nastąpi progres w naszym rozwoju.
Jak każdy człowiek popełniłam w swoim życiu całą masę mniejszych i większych błędów. Nie zadręczam się jednak poczuciem winy, bo je rozumiem.
Wyciągnęłam wnioski z minionych sytuacji i idę dalej.
Wiem, że roztrząsanie przeszłości nic mi nie da. Nie pomoże także innym.
Jestem dla siebie dobra, więc staram się akceptować swoje niedoskonałości. Staram się rozumieć, że 10 lat temu byłam człowiekiem na zupełnie innym poziomie wiedzy i rozwoju niż dzisiaj, a jednocześnie rozumiem, że za kolejne 10 lat również będę gdzie indziej. Rozumiem to i nauczyłam się nie osądzać. Uważam, że takie podejście do sprawy jest zdrowe i rozsądne, dlatego zachęcam was do tego samego.
Mam nadzieję, że omówione przeze mnie punkty pomogą wam zrozumieć, że poczucie winy nikomu nie służy. Warto je mieć przez chwilę – to czyni nas ludźmi i pomaga nam nie popełniać tych samych błędów – natomiast na dłuższą metę, poczucie winy staje się czymś niezwykle destrukcyjnym i sabotującym nas samych.
Warto jak najszybciej zrobić porządek w tej sferze naszego życia i tego właśnie wam życzę. 🙂