AKTYWUJ SWOJĄ WEWNĘTRZNĄ SIŁĘ

„Dziś ludzie są tak słabi, że ich wolę możesz złamać w ułamku sekundy. 'Grubas z ciebie!’ – mówisz. 'O mój Boże, biedny ja…’ – rozpaczają. Łamiesz ich w chwilę. Mówisz to takiemu miśkowi a on nie może się potem pozbierać do końca życia. Dlaczego? Dlatego że nie wie jak to odwrócić, jak czerpać z tego energię, motywację i pasję do tego, by stać się silniejszymi.”*

Dzisiaj będzie trochę „na ostro” i nie wiem czy taka narracja dla każdego jest dobra. Ale dla mnie była. Ja bardzo potrzebowałam kubła zimnej wody, który mnie otrzeźwił. Może i Ty go potrzebujesz, a jeśli tak, to dostarczę Ci go w tym artykule.

Niejednemu zależy na tym, abyś był słaby. Abyś nie kontrolował niczego w swoim życiu: tego co jesz, co oglądasz, swoich finansów, zdrowia, a przede wszystkim siebie samego. Abyś nie zwracał uwagi na to jak ucieka Ci czas i jak marnujesz największą wartość w swoim życiu, a mianowicie swoją energię.

Twoja energia to jest coś absolutnie genialnego; ona tworzy Twoje życie.

A jeśli Twoje to i przyszłych pokoleń – ma więc ogromne znaczenie jakim jesteś człowiekiem i co zrobiłeś, a czego nie zrobiłeś.

Tam gdzie kierujesz swoją energię – tam coś budujesz. Możesz marnować energię na zajmowanie się pierdołami, obgadywanie innych ludzi i patrzenie się w ekran telewizora, komputera lub telefonu. A możesz tę samą energię wykorzystać zupełnie inaczej – na doskonalenie siebie, zadbanie o swoją formę fizyczną i psychiczną. Na zbudowanie człowieka, jakim zawsze chciałeś być.

Możesz przeżyć swoje życie nie robiąc niczego spektakularnego i wcale nie musisz mieć wielkich ambicji. Ale czy nie chciałbyś mieć większej kontroli nad swoim życiem? Czy nie wolałbyś być silniejszy, niż słabszy? Czy nie chciałbyś kreować życia, zamiast dożywotnio tylko na nie reagować?

Czy wiesz jakie to jest uczucie, być dumnym z siebie i mieć dobre zdanie o sobie – ponieważ wiesz, że możesz na siebie liczyć, że zawsze sobie poradzisz, że to Ty rządzisz?

To wszystko jest możliwe, jednak tylko wtedy, gdy WYPRACUJESZ sobie tą siłę. Zbudujesz odpowiednią POZYCJĘ w swojej głowie.

Siła kojarzy się z archetypem męskim i być może część kobiet w tej chwili myśli sobie „Hm… fajne to, ale chyba nie dla mnie, ja nie potrzebuję być silna”.

I ok – tylko, że my nie mówimy o sile fizycznej i podnoszeniu ciężarów.

Dla przykładu – większość kobiet, które żyją w toksycznych związkach lub są notorycznie porzucane przez partnerów, na co dzień funkcjonują w roli ofiary! I to jest przyczyna ich sytuacji w związkach.

Ponieważ ofiara zawsze POTRZEBUJE kogoś innego, by przeżyć – bo nie może polegać na sobie, nie może dać sobie miłości sama, nie potrafi zaopiekować się sobą. A więc potrzebuje dostać to wszystko z zewnątrz.

I to stawia ją na przegranej pozycji i dlatego przegrywa.

Więc jak jest?

Kobieta również potrzebuje siły, o której tutaj dziś piszę.

SIŁY WEWNĘTRZNEJ.

Podobnie w przypadku jeśli jesteś kobietą i np. wciąż wahasz się czy rozpocząć własną działalność, czy napisać książkę, czy stać Cię na więcej – zwlekasz z decyzją, bo nie jesteś pewna siebie, nie wierzysz w siebie ani w to że sobie poradzisz. Mężczyzna szybciej podejmuje działania, kobieta najpierw się zastanawia: czasami zbyt długo i okazja ucieka jej sprzed nosa.

A wszystko dlatego, że wewnętrznie nie ma oparcia w sobie.

Kto ma siłę wewnętrzną – przyciąga innych ludzi jak magnes!

Wiele słów już napisałam / powiedziałam na temat self-conceptu i częściowo się to wszystko łączy.

Z pustego i Salomon nie naleje.

Jeśli jesteś słabym człowiekiem, Twoja energia jest słaba, nie jesteś ciekawy dla innych, nie jesteś (energetycznie) atrakcyjny. Słabe jednostki najczęściej odpychają innych ludzi i … przyciągają same kłopoty.

Jak myślisz więc, warto być silnym?

Warto o tą siłę się postarać?

 

„Chodzi o to, żeby wymagać od siebie dużo więcej i nie poddawać się kiedy poczujesz troszkę bólu czy niewygodny.”

Bardzo często jest tak, że doszedłeś do pewnego momentu w życiu i myślisz, że to jest Twój max, że już więcej nic nie możesz zrobić.

I nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz!

Nie masz prawdopodobnie pojęcia, że wystarczy odpowiednio ukierunkować swoją energię i otworzą się przed Tobą możliwości o jakich nawet nie śniłeś.

Obecna sytuacja / standard życia, to nie jest Twój max, zapewniam Cię.

„Zasada 40% mówi nam, że za każdym razem kiedy uważasz, że dotarłeś już do granicy swoich możliwości fizycznych czy psychicznych, zużyłeś jedynie 40% SWOICH możliwości. Nie wyczerpałeś jeszcze nawet połowy, ale Twój mózg włącza już ograniczenia.”

Jak ukierunkować tą energię, jak poczuć tę siłę?

Tak, to jest proces. To musi być proces; nie oczekuj, że magicznie zmienisz się w tydzień (20 kg też nie zgubisz w tydzień!) albo któregoś dnia przyjedzie bohater / rycerz na białym koniu i Cię uratuje. Nie przyjedzie.

Tylko i wyłącznie Ty ponosisz odpowiedzialność na własne życie i to jak ono teraz wygląda.

Jeśli uważasz inaczej to znaczy, że wierzysz w bajki które sam sobie opowiadasz; niestety to są tylko wymówki, które postanowiłeś zaakceptować. Wymówki z którymi jest Ci wygodnie, bo dzięki nim nie musisz nic robić.

Przez ostatnie tygodnie, w soboty, wrzucam na facebook’a historie sukcesu ludzi, którzy mieli naprawdę trudno w życiu, których start był jedną wielką katastrofą. Często są to dużo trudniejsze przeciwności, niż te z którymi Ty się obecnie mierzysz (choć oczywiście nie chodzi o licytację kto ma gorzej). Chcę Ci tylko uświadomić, że możesz naprawdę zmienić swoje życie i osiągnąć dużo więcej, niż dziś sądzisz – ale to Ty jesteś tą osobą, która stawia blokadę i mówi „NIE MOGĘ”.

Cokolwiek myślisz, zawsze masz rację.

Dlatego potrzebujesz procesu, który najpierw uciszy w Tobie tę ofiarę, która uwielbia taplać się w swoim nieszczęściu, a następnie stworzy bohatera – nową wersję Ciebie. Taką wersję, która zawsze wygrywa, która się nie poddaje i która osiąga swoje cele.

„Jeśli tego naprawdę chcesz, znajdziesz i czas i sposób. A jeśli nie chcesz, znajdziesz wymówki. […] Wiec daruj sobie te pierdoły. Gdybyś naprawdę chciał, to byś naprawdę miał.”

Zaczynasz wyrabiać sobie charakter i zaczynasz wygrywać tylko poprzez robienie rzeczy, na które nie masz ochoty.

Co z tego, że NIE MASZ OCHOTY zrobić tego, co sobie obiecałeś. Ale to nie jest powód, aby tego nie robić. Bo w tej chwili łamiesz dane sobie słowo.

I wiesz co się dzieje później? Później robisz tak drugi i piąty raz.

Aż w końcu przestajesz mieć zaufanie do siebie, aż w końcu znika szacunek do siebie. I efektów też nie masz.

Ludzie nie lubią słów dyscyplina, systematyczność i odpowiedzialność.

Nie lubią, bo zwykle mają z tym wszystkim problem i nawet nie wierzą, że mogliby inaczej. Myślą, że „z tym” trzeba się urodzić, a to nieprawda!

Systematyczność i samodyscyplina są jak mięśnie – wystarczy je odpowiednio wytrenować, aby się pojawiły.

A tylko poprzez dyscyplinę i wzięcie na siebie odpowiedzialności, możesz mieć realne efekty w życiu. Możesz dojść tam gdzie chcesz, a nie tam gdzie popchnie Cię wiatr. Tylko wtedy możesz być wygranym – bo masz poczucie sprawczości i mocy, których brakuje ofiarom.

„Tak, wiem, że to będzie trudne, ale trudne jest dokładnie tym, czego mi w tej chwili potrzeba.”

Nieważne, jeśli do tej pory systematyczność i dyscyplina były Twoją słabą stroną. Nieważne ile razy zaczynałeś i Ci się nie udało. Nigdy nie jest za późno, aby zacząć, a póki jesteś w grze – jesteś wygranym.

Aktywuj w sobie żelazną dyscyplinę z programem: WINNER GAME: 90 DNI DO ZMIANY. Przejdź ten proces w kontrolowanych warunkach i poznaj wersję siebie, która wygrywa życie, a nie je przegrywa.

🏆⬇️ DOŁĄCZ DO PROGRAMU: START 3 CZERWCA! ⬇️🏆

POZNAJ WERSJĘ SIEBIE, KTÓRA ZAWSZE WYGRYWA 💪

* wszystkie wykorzystane cytaty należą do Davida Gogginsa, autora książki „NIC MNIE NIE ZŁAMIE”