Zacznijmy od tytułu.
Czy wiecie, że większość ludzi błędnie czyta tytuł tej książki? 🙂
Jeszcze kilka lat temu sama zrobiłam ten błąd i byłam przekonana, że tytuł to
TRAN – S F E – RING RZECZYWISTOŚCI,
tymczasem tak naprawdę to
TRAN – S E R – FING RZECZYWISTOŚCI.
Ilu z Was też się pomyliło? 😉
Kiedy znamy już poprawny tytuł serii książek Vadima Zelanda (to pseudonim), rosyjskiego pisarza o nieco kosmicznym wyglądzie, czas na recenzję.
Na wstępie powiem, że seria ta składa się z dziewięciu tomów, natomiast ja przeczytałam jedynie część pierwszą i trzecią. Jeżeli macie inne zdanie niż ja, lub chcielibyście podzielić się własną opinią, możecie to zrobić pod dzisiejszym postem na facebook’u.
Miejcie na uwadze, że to, co przeczytacie poniżej, nie będzie obiektywną recenzją, a raczej subiektywną opinią.
CO TO JEST TEN TRAN-SER-FING?
Vadim Zeland wyjaśnia na jakiej zasadzie działa Wszechświat i większość tego o czym mówi, jest prawdą i przekłada się na zasady z jakich sama korzystam i opisuję.
To co wyróżnia tą książkę na tle innych, to forma przekazu i nazewnictwo – wzięte „z kosmosu”. 😉
W czasie lektury dowiadujemy się, że istnieje coś takiego jak „przestrzeń wariantów” i że możemy przejść z jednej rzeczywistości do drugiej, jak działają „wahadła” i że nie wolno na nie reagować, czym jest „zwierciadło”, a także uczymy się stosować FRAILING, po to, by mieć lepsze kontakty z innymi ludźmi.
Pojęcie, które sama stosuję na co dzień, a o którym często wspominam, ponieważ jest po prostu DOBRZE NAZWANE, to Nadmierny Potencjał.
W związku z tym, że jest to ważny punkt na drodze rozwoju duchowego, jak i podczas stosowania Prawa Przyciągania, pozwolę sobie zacytować fragment z książki:
Nadmierny potencjał – to napięcie, miejscowe wzburzenie w równomiernym polu energetycznym.
Taką niejednorodność rodzi emisja energii myśli, kiedy nadaje się jakiemuś obiektowi nadmierne znaczenie. Na przykład, pragnienie – to nadmierny potencjał, ponieważ usiłuje ono przyciągnąć upragniony przedmiot tam, gdzie go nie ma.
Męczące pragnienie posiadania tego, czego nie masz, stwarza energetyczny „spadek ciśnienia”, który rodzi wiatr sił równoważących.
Inne przykłady nadmiernych potencjałów to: niezadowolenie, potępienie, zachwyt, uwielbienie, idealizacja, przecenianie, pogarda, próżność, poczucie przewagi, wina, niepełnowartościowość.
Innym słowy – kiedy za bardzo chcesz – to nie dostaniesz. 😉
To co mamy podane w „Transerfingu Rzeczywistości” nazywane jest PSYCHOLOGIĄ KWANTOWĄ – czyli narodziło nam się nowe pojęcie nawiązujące do fizyki kwantowej.
W tym miejscu przedstawię wadę tej książki, która jest moją subiektywną oceną, ale też przyczyną dla której zostałam tylko przy tych dwóch tomach i nie sięgałam po następne.
Mianowicie, podczas lektury, bardzo często miałam wrażenie, że autor zachęca do MANIPULACJI nie tylko ludźmi, ale też Wszechświatem.
Jeżeli ktoś próbuje wygrać w szachy z Bogiem (Wszechświatem / energią / jak zwał, tak zwał), to w mojej ocenie do końca poważny nie jest. Druga kwestia – jeżeli wiem, czym (z energetycznego punktu widzenia) kończy się manipulacja drugim człowiekiem (czyli wchodzimy w temat WOLNEJ WOLI), i mam przed sobą książkę, która do tego zachęca – to mówię zdecydowanie: NIE.
TO W KOŃCU CZYTAĆ, CZY NIE?
Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, ale pomogę wam podjąć decyzję, pokazując na co należy się przygotować.
Przed wami szereg wyzwań i jak wiem z doświadczenia, ale też opinii innych ludzi, nie są to proste wyzwania.
Przeczytanie tej książki.
Już tutaj można utknąć. Jeżeli czytasz, ale nie rozumiesz o czym czytasz, albo musisz ciągle wracać trzy akapity wcześniej, to w końcu tracisz zapał i nawet jeśli pozycja obiecuje niewiarygodne zmiany w życiu – w końcu ląduje z powrotem na półce. Nieprzeczytana.
Także już tutaj należy uważać.
Zrozumienie treści.
Uważam, że książka nie jest dla każdego. Jasne – każdy może sobie przeczytać, ale jeśli się nic z niej nie zrozumie, to nie wiem czy jest sens. Pamiętam, że kiedy czytałam „Traserfing Rzeczywistości” – pomyślałam sobie, że gdyby nie fakt, że rozumiem sprawy, o których pisze Vadim od innej strony, to bardzo możliwe, że nie wiedziałabym do końca, jak ten jego przekaz ugryźć. Dlatego biorąc pod uwagę różne książki na temat rozwoju duchowego, tą akurat uznaję za dość trudną w odbiorze.
Zastosowanie w życiu.
Tutaj już mamy level hard, jak ze wszystkim. Przeczytać to jedno, zastosować – drugie. Dużo na ten temat w mojej własnej książce, i często zresztą wam o tym przypominam. Teoria jest fajna, ale jeśli chcemy mieć faktyczne efekty, to potrzeba praktyki. Mimo wszystko Vadim Zeland podaje konkretne przykłady (nazwijmy je ćwiczeniami), jak zastosować to, o czym nam opowiada – przez co później faktycznie można przełożyć jego nauki i zastosować w życiu – pod warunkiem, że opanuje się najpierw język, jakiego używa!
Moja opinia jest taka: warto przeczytać i zabrać z treści to, co z nami rezonuje. Resztę odrzucić.
Moje zdanie jest niejednoznaczne, ponieważ widzę zarówno plusy, jak i minusy.
Jeśli są tu fani całej serii, to świetnie, a jeśli ktoś chciałby zacząć swoją przygodę z Traserfingiem, ale nie wie od czego zacząć – to polecam tom III „NAPRZÓD W PRZESZŁOŚĆ”, ponieważ ta część szybko zweryfikuje czy jest to lektura dla ciebie, czy nie.