– Na co głosowałaś? – pytam przyjaciółkę
– Na magię miłosną. Jestem ciekawa co tam napiszesz.
– Aha. 🙂
– Poza tym o szczęściu już pisałaś.
Tak powiedziała, a ja nie mogę sobie przypomnieć, czy faktycznie pisałam już cokolwiek o szczęściu. Jeśli tak, to mam nadzieję dziś napisać inaczej. 😉
Wspominam o tej rozmowie, ponieważ temat szczęścia jest chyba najczęściej omawianym tematem, jeśli chodzi o rozwój osobisty czy duchowy – KAŻDY CHCE BYĆ SZCZĘŚLIWY.
Każdy człowiek naturalnie dąży do szczęścia.
Można powiedzieć, że kiedy przychodzimy na świat, od razu zostają wgrane nam dwa programy:
1. DĄŻYĆ DO SZCZĘŚCIA
2. UNIKAĆ CIERPIENIA
I człowiek przez całe życie (automatycznie) będzie postępował w taki właśnie sposób, aby oba te punkty były realizowane. Zasady wydają się logiczne, zrozumiałe i pozytywne, natomiast nie zawsze tak jest.
W momencie kiedy chcemy od życia czegoś więcej – kiedy chcemy cokolwiek osiągnąć, musimy SIŁĄ WOLI wyłamać się z tego automatu.
Przykład:
Chcesz przebiec maraton.
Cel jak najbardziej pozytywny!
Jednak, aby go zrealizować, będziesz musiał każdego dnia poświęcić czas na ćwiczenia i przygotowanie.
Oznacza to, że świadomie będziesz musiał zrezygnować ze stanu “szczęścia” – jakim by było na przykład pójście z kolegami na piwo po pracy / pójście do domu i oglądanie telewizji / granie w ulubione gry / zjedzenie pizzy / leżenie i czytanie książki.
Zamiast tego musisz świadomie wybrać “cierpienie” i pójść na trening.
Tym cierpieniem będzie podnoszenie poprzeczki na siłowni, zwiększenie obciążenia, pocenie się i wysiłek fizyczny.
Każdy słyszał określenie – WYJŚĆ ZE STREFY KOMFORTU.
Wychodzenie ze strefy komfortu, to nic innego jak rezygnacja z automatycznego dążenia do szczęścia (tu i teraz jest mi dobrze) i świadomego “cierpienia” na rzecz realizacji konkretnego celu (teraz się “poświęcę”, ale nagroda jest tego warta).
Większość ludzi ma problem z wychodzeniem ze strefy komfortu, ponieważ… tak jak napisałam wyżej – oznacza to działanie wbrew programom, które ma wgrany każdy człowiek.
Aby móc to zrobić, trzeba mieć silną wolę / silną osobowość / silną motywację.
To tak tytułem wstępu, dlaczego SZCZĘŚCIE jest takie ważne i dlaczego napisano o nim tak wiele.
CO ZATEM NALEŻY ZROBIĆ, ABY BYĆ SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM?
Zmienić myślenie. Tylko tyle. Zapamiętać te trzy punkty – to wszystko, co trzeba zrobić.
1. SZCZĘŚCIE NIE JEST TRWAŁE.
Kiedyś napisałam:
Nie ma ludzi szczęśliwych przez 365 dni w roku. To nie ta planeta Kochani.
Dokładnie tak.
Ludzie często błędnie sądzą, że aby określić się mianem “szczęśliwych” muszą przeżyć w stanie euforii rok, albo trzy. Budzić się rano i myśleć “Jeszcze tylko jarmuż na śniadanie i mogę zdobyć świat!”
Nie można płakać. Nie można się kłócić. Wszyscy znajomi muszą być skrojeni na miarę. Partner idealny.
Motyle w brzuchu, żyć nie umierać.
Jakie to jest nieprawdziwe wyobrażenie…
Przecież to zupełnie nienaturalna wizja.
Człowiek jest istotą czującą – pełną emocji. Tymi emocjami są również takie stany, jak smutek, złość, czy zniechęcenie. Ziemia jest dualna – bez jednego stanu, nie dostrzeżesz drugiego.
Możesz być szczęśliwa od czwartku do niedzieli, poniedziałek średni, wtorek i środa bez szału… ale czy to oznacza, że jesteś nieszczęśliwa? Ależ skąd!
Jeżeli przez 2/3 roku czujesz się szczęśliwym człowiekiem – albo przynajmniej nie czujesz się nieszczęśliwym – to ja uważam, że jesteś szczęśliwą osobą, która nie zauważyła swojego szczęścia.
Jedną z tych, które w wieku 60 lat pomyślą “Ależ byłam wtedy szczęśliwa… I nawet nie wiedziałam o tym.”
2. SZCZĘŚCIE NIE ZALEŻY OD CZYNNIKÓW ZEWNĘTRZNYCH.
Na pewno już to słyszeliście. Różnica między przeczytaniem, a zrozumieniem tych słów jest… ogromna. 🙂
Większość ludzi żyje w przekonaniu, że jeśli będą mieli cudownego partnera / wspaniały dom / lepszy samochód / lepszy wygląd / więcej pieniędzy / lepszą pracę itd. to WTEDY DOPIERO będą szczęśliwi.
Z całego serca popieram dążenie do poprawy jakości życia poprzez bycie z osobą, która nam odpowiada oraz życie w warunkach, na jakie zasługujemy. To jest kolejny (dobry!) program, wgrany każdemu człowiekowi – my mamy naturalną skłonność do tego, by ciągle dążyć do … czegoś.
Chcemy więcej i chcemy lepiej – gdyby człowiek nie miał takiego programu, to świat zatrzymałby się na etapie… rzucania kamieniami w dinozaury 😉
PROGRES jest czymś absolutnie naturalnym. To, że chcemy więcej i lepiej również.
Jednocześnie dobrze by było, gdyby ta chęć dążenia do poprawy jakości swojego życia, nie stawała na przeszkodzie w tym, aby doceniać to co się ma JUŻ TERAZ.
Bo kiedy doceniasz to co masz, kiedy cieszysz się z tego, co już ci się udało – oto nagle czujesz się lepiej. Czujesz się szczęśliwy.
Nic się nie zmieniło – fizycznie / zewnętrznie, a jednak czujesz się lepiej.
Czyli masz wpływ na swoje szczęście poprzez odpowiednie nastawienie.
I podam oczywiście przykład.
Kiedy leżysz z gorączką w łóżku nie jesteś specjalnie szczęśliwy.
Myślisz tylko o tym, aby grypa już odeszła – chcesz poczuć się zdrowszy.
1. Nie doceniałeś zdrowia, gdy było. Doceniasz je, gdy go zabrakło.
2. Dążysz do poprawy jakości swojego życia – pełne zdrowie będzie progresem.
(Inny przykład:
1. Nie doceniasz obecnej pracy i tego co ci ona daje.
2. Chcesz lepszej pracy – dążysz do tego.)
I teraz pytanie, czego tutaj zabrało, jaką zmianę należy wprowadzić?
Wróćmy do zdrowia.
Czym jest ta grypa, w obliczu raka?
Czym jest w obliczu cukrzycy lub amputacji nogi?
Prawda, że takie porównanie zmienia postać rzeczy?
Można myśleć inaczej?
A teraz być może doceń, że nie tylko nie masz raka, ani cukrzycy – być może nie masz nawet grypy!
Przywołaj szczęście, które powinieneś odczuwać z tego tytułu!
Bo gdybyś miał raka, albo choćby grypę – już miałbyś powód do nieszczęścia.
Zatem, dlaczego kiedy jesteś zdrowy, szczęśliwy z tego powodu nie jesteś?
Czy obecna praca będzie równie zła, jeśli porównamy ją do trzech miesięcy bez żadnego wynagrodzenia?
No właśnie…
Wystarczy zmienić myślenie.
Nick Vujicic. Nie posiada ani rąk, ani nóg. Jest człowiekiem szczęśliwym.
Szczęście nie zależy od czynników zewnętrznych, ani stanu posiadania.
Przypomnijcie sobie również te momenty, gdy myśleliście, że jak kupicie sobie jakąś rzecz, dostaniecie awans, albo schudniecie 10 kg, to WTEDY NA PEWNO będziecie szczęśliwi.
Dokonaliście tego… ale szczęście wraz z tym nie przyszło.
Bo szczęście nie przychodzi.
Szczęście należy w sobie WYWOŁAĆ.
3. DO SZCZĘŚCIA ŁATWO SIĘ PRZYZWYCZAIĆ.
Kto lubi kawę, ten zrozumie.
Wyobraźmy sobie kawę najlepszą na świecie, tak pyszną, taką pachnącą… Kawa idealna – mistrzostwo świata. Bardzo droga. Niech będzie 50zł za filiżankę.
Jest tak pyszna, że raz w miesiącu decydujemy się na jej zakup i nie żałujemy sobie tych pieniędzy.
Kiedy przychodzi dzień wypicia tej fantastycznej kawy doceniamy wszystko – kawiarnię (jaki piękny wystrój!), filiżankę (cudowna porcelana!), wzorek (jaki ktoś ma talent, by to zrobić!), aż wreszcie smak (WOW… po prostu boski…)
To jest szczęście.
I teraz wyobraź sobie, że sytuacja się zmienia – przewracasz się w tej kawiarni na mokrej podłodze i w związku z tym do końca życia możesz pić tę kawę za darmo. Codziennie. Ile razy chcesz.
Czy jakość kawy spadła?
Czy zmienili wystrój? Może filiżankę? Wzorek?
Nie…
To dlaczego nie smakuje już tak jak wcześniej?
A no właśnie.
Dlatego, że przyzwyczajenie sprawia, że przestajemy doceniać, to co jest nam dane.
Niech by tylko zabrali ci dzieci, okradli dom, rozbili samochód, zwolnili z pracy, partner odszedł do kogoś innego…
Co się dzieje, gdy niespodziewanie umiera bliska nam osoba?
Wiecie co się wówczas dzieje?
Magicznie znikają wszystkie jej wady.
Była idealna.
Tak właśnie robimy.
Bo przyzwyczajamy się do tego co jest – w końcu wydaje się takie szare, zwykłe i nieidealne…
Ale gdyby tylko tego zabrakło – jakże nieszczęśliwi byśmy się stali!
A mając to wszystko… o szczęściu zapominamy…
Szczęśliwymi będąc… nie wiemy o tym.
Kto czuje w ten sposób, temu potrzebna jest lekcja wdzięczności!
Zapraszam do pobrania bezpłatnego materiału:
WARSZTATY WDZIĘCZNOŚCI
(a kto już je robił – może zrobić raz jeszcze 🙂 )